Grudzień był pierwszym miesiącem w tym sezonie, który przyniósł nam tak dużą dawkę nadziei i optymizmu. Początki były wprawdzie nie najlepsze, ale im dalej w las, tym lepiej i przede wszystkim skuteczniej. Jak wiemy, dobra forma trwa również na początku stycznia, ale ten temat zostawimy do kolejnego podsumowania.
Tymczasem grudzień zaczęliśmy od spodziewanej, lecz zdecydowanie zbyt wysokiej jak na przebieg spotkania, porażki z Chelsea. Potem przyszedł szczęśliwy (sic) remis na White Hart Lane z Crystal Palace i porażka w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy z Besiktasem w Stambule. Wynik ten zdecydował, że byliśmy drużyną nierozstawioną w losowaniu fazy pucharowej i naszym kolejnym rywalem będzie mocny rywal z Serie A – Fiorentina.
Od tego momentu było już jednak tylko dobrze. Wyjazdowa wygrana na trudnym terenie w Swansea, przełamanie na własnym boisku w Pucharze Ligi z Newcastle i w lidze z Burnley, znów wygrana na wyjeździe z Leicester, wreszcie przyzwoity remis z będącym „w gazie” Manchesterem United. Gra nie zawsze była porywająca – zwłaszcza mecz z Leicester był dla naszego zespołu bardzo wymagający, jednak w obu meczach wyjazdowych zadecydowała gra do końca, wola zwycięstwa i świetne przygotowanie motoryczne. No a przede wszystkim bardzo dobra gra bohatera obu spotkań – Christiana Eriksena.
Chelsea (wyjazd) – 0:3
Crystal Palace (dom) – 0:0
Besiktas (w) – 0:1
Swansea (w) – 2:1 (Kane, Eriksen)
Newcastle (d) – 4:0 (Bentaleb, Chadli, Kane, Soldado)
Burnley (d) – 2:1 (Kane, Lamela)
Leicester (w) – 2:1 (Kane, Eriksen)
Manchester United (d) – 0:0
Najlepszy zawodnik – więcej goli nastrzelał Harry Kane i intuicja podpowiada mi, że w kolejnym miesiącu będzie on pewniakiem do tego wyróżnienia, jednak w grudniu bardziej wyróżniał się wspomniany wcześniej Eriksen. Duńczyk nie tylko zapewnił nam dwa zwycięstwa celnymi strzałami w końcówkach spotkań, ale też grał na miarę następcy Luki Modricia.
Największa niespodzianka – dotąd często było to pole do narzekań, tym razem będą pochwały. Dla mnie niespodzianką jest fakt, że pomysły Mauricio Pochettino zaczęły w końcu nabierać kształtów, a piłkarze coraz lepiej je realizują. Przyznam, że patrząc na nasze wcześniejsze „popisy” byłem delikatnie mówiąc sceptyczny co do naszej najbliższej przyszłości i teraz z przyjemnością to odszczekuję.
Kontrowersja miesiąca – w grudniu nie dopatrzyłem się większego rozczarowania, za to warto wspomnieć o największej kontrowersji – przynajmniej z perspektywy dyskusji na Spursmanii. Chodzi o doniesienia medialne o rzekomym zainteresowaniu wykupieniem udziałów w naszym klubie przez państwowy fundusz inwestycyjny z Kataru. Polemika, jaka się z tego powodu wywiązała była bardzo gorąca, padały zarówno argumenty natury cywilizacyjnej (prawa człowieka, odrębny krąg kulturowy, nieformalne wspieranie terroryzmu), jak i piłkarskiej („glory hunters”, kupowanie tytułów, napływ sezonowych kibiców, „nie chcę drugiego Realu Madryt” kontra „bez pieniędzy nie przebijemy szklanego sufitu” i „wolę oglądać Spurs na szczycie niż w najlepszym razie w środku tabeli”). Temat swego czasu gorący, potem ucichł, jednak jak to czasem bywa – im ciszej wokoło, tym większe prawdopodobieństwo że coś jest na rzeczy.
Wydarzenie miesiąca – może kontrowersyjnie, ale dla mnie najważniejszym momentem grudnia była wygrana z Newcastle w ćwierćfinale Capital One Cup, a przede wszystkim to, co nastąpiło później. W półfinale los złączył nas z trzecioligowym Sheffield United i trudno sobie wyobrazić, żebyśmy w przekroju dwóch spotkań nie pokonali dużo niżej notowanego rywala i nie awansowali do finału. Owszem, można powiedzieć, że droga do ewentualnego finału od samego początku była i jest niespotykanie prosta, ale tak naprawdę – kogo to obchodzi? Najważniejsze jest to, że jesteśmy o mały krok od finału krajowego pucharu, a to jest duża sprawa.
9 komentarzy ODŚWIEŻ